Intensywny, umiarkowanie słodki, pyszny! Na bezglutenowym, kakaowym biszkopcie. Przekładany dwiema warstwami kremu. Pierwszy to smakowite połączenie mlecznej czekolady i malinowego musu. Drugi natomiast, kusi maślaną konsystencją i intensywnym smakiem orzeszków ziemnych. Całość w oprawie gorzkiej czekolady. Idealny mariaż smaków ;-)
Zaczynamy od przygotowania biszkoptu. Żeby pięknie wyrósł, trzeba przyłożyć się porządnie do ubijania jajek i bardzo delikatnie łączyć je z sypkimi składnikami.
Potrzebujemy: (mała tortownica 18-20 cm, wtedy jest pewność, że uzyskacie trzy porządne blaty)
- 4 całe, spore jajka (koniecznie w temp pokojowej, nie z lodówki!)
- 1/2 szklanki mąki ryżowej
- 2 stołowe łyżki mąki kukurydzianej
- 1 łyżka stołowa mąki arachidowej
- 3 pełne, stołowe łyżki kakao
- ewentualnie 1/2 płaskiej łyżeczki bg proszku do pieczenia - ja używam biovegan backpulver (jeśli jesteście początkujący w pieczeniu biszkoptów). Spokojnie jednak ciasto urośnie bez proszku, jeśli jaja będą dobrze ubite. Przy 18 cm tortownicy spokojnie można go pominąć, przy 20 cm i zachowanych proporcjach można dodać dla pewności, żeby uzyskać trzy dość grube blaty.
- 3/4 szklanki cukru pudru trzcinowego
Białka dokładnie oddzielamy od żółtek. Żółtka odkładamy, a białka ubijamy do uzyskania idealnie sztywnej piany. Po odwróceniu naczynia, nie powinna drgnąć;-). Następnie dodajemy po łyżeczce cukru, nie przerywając ubijania. Tak samo postępujemy z żółtkami. Dodajemy po jednym, pilnując aby piana była sztywna.
Sypkie składniki przesiewamy i dodajemy w kilku turach do masy jajecznej. Mieszamy drewnianą łyżką lub szpatułką, niezbyt energicznie i tylko do połączenia składników. Masa nie powinna stracić puszystości.
Przelewamy do formy wyłożonej papierem (tylko dno, najlepiej żeby była to forma teflonowa). Pieczemy w 175 stopniach przez około pół h, pod koniec sprawdzamy patyczkiem.
W trakcie pieczenia możemy przygotować masy do przełożenia tortu. Najpierw ubijamy 400 ml zimnej śmietany kremówki.
Krem czekoladowo-malinowy:
- 60 g mlecznej czekolady bg
- 3 łyżki mleka
- 3 lub cztery łyżki stołowe musu malinowego (ja użyłam domowego)
- 250 g mascarpone
- 5 łyżek śmietany kremówki, wcześniej ubitej.
- opcjonalnie łyżka stołowa cukru pudru trzcinowego
Czekoladę rozpuszczamy z mlekiem w rondelku, zostawiamy na chwilkę, po czym miksujemy z serkiem mascarpone i musem malinowym. Na koniec dodajemy łyżkę stołową cukru trzcinowego, kremówkę i miksujemy krótko do połączenia składników. Krem odstawiamy do lodówki.
Krem orzechowo-maślany:
- 80 g prawdziwego masła, miękkiego
- 5 łyżek stołowych trzcinowego cukru pudru
- 4 pełne łyżki stołowe masła orzechowego (nie słodkiego, lekko solonego, ja użyłam masła orzechowego bio z kawałkami fistaszków)
- 120 g serka mascarpone
- 6 łyżek stołowych ubitej kremówki
Masło ucieramy na gładko z cukrem pudrem. Dodajemy masło orzechowe i znów ucieramy. Następnie dodajemy mascarpone i powtarzamy czynność. Na koniec uzyskaną masę maślaną miksujemy krótko z kremówką do połączenia składników. Krem chowamy do lodówki.
Upieczony biszkopt powinien być równy i nie popękać. Ma strukturę praktycznie identyczną jak tradycyjny, jest może odrobinę bardziej "sypki". Po nasączeniu, ciężko go odróżnić od biszkoptu na mące pszennej.
Ciasto wyjmujemy z piekarnika i studzimy na blacie. Po wystudzeniu delikatnie odkrawamy brzegi od formy i wyjmujemy ciasto. Przed przekrojeniem na blaty, biszkopt dodatkowo można chwilę schłodzić. Ciasto dzielimy na trzy równe blaty, przy czym najpierw ścinamy cieniutko górną części ciasta, przyda się na okruszki do obklejenia boków.
Biszkopt delikatnie nasączamy wystudzoną kawą (łyżeczkę kawy rozpuszczalnej zalewamy 3/4 szklanki wrzątku). Przekładamy najpierw kremem czekoladowo-malinowym, następnie orzechowym. Brzegi smarujemy pozostałym kremem i oblepiamy okruszkami. Wierzch smarujemy polewą z gorzkiej czekolady (pół tabliczki rozpuszczamy w 7/8 łyżkach mleka, na małym ogniu, cały czas mieszając). Z pozostałego kremu czekoladowo-malinowego, możemy szprycą wycisnąć ozdobne elementy. Tort chłodzimy przynajmniej kilka godzin w lodówce.
Smakuje wybornie!