poniedziałek, 15 grudnia 2014

Bezglutenowy tort. Najlepszy!



































         Intensywny, umiarkowanie słodki, pyszny! Na bezglutenowym, kakaowym biszkopcie. Przekładany dwiema warstwami kremu. Pierwszy to smakowite połączenie mlecznej czekolady i malinowego musu. Drugi natomiast, kusi maślaną konsystencją i intensywnym smakiem orzeszków ziemnych. Całość w oprawie gorzkiej czekolady. Idealny mariaż smaków ;-)

Zaczynamy od przygotowania biszkoptu. Żeby pięknie wyrósł, trzeba przyłożyć się porządnie do ubijania jajek i bardzo delikatnie łączyć je z sypkimi składnikami. 
Potrzebujemy: (mała tortownica 18-20 cm, wtedy jest pewność, że uzyskacie trzy porządne blaty)
- 4 całe, spore jajka (koniecznie w temp pokojowej, nie z lodówki!)
- 1/2 szklanki mąki ryżowej
- 2 stołowe łyżki mąki kukurydzianej
- 1 łyżka stołowa mąki arachidowej
- 3 pełne, stołowe łyżki kakao
- ewentualnie 1/2 płaskiej łyżeczki bg proszku do pieczenia - ja używam biovegan backpulver (jeśli jesteście początkujący w pieczeniu biszkoptów). Spokojnie jednak ciasto urośnie bez proszku, jeśli jaja będą dobrze ubite. Przy 18 cm tortownicy spokojnie można go pominąć, przy 20 cm i zachowanych proporcjach można dodać dla pewności, żeby uzyskać trzy dość grube blaty.
- 3/4 szklanki cukru pudru trzcinowego

        Białka dokładnie oddzielamy od żółtek. Żółtka odkładamy, a białka ubijamy do uzyskania idealnie sztywnej piany. Po odwróceniu naczynia, nie powinna drgnąć;-). Następnie dodajemy po łyżeczce cukru, nie przerywając ubijania. Tak samo postępujemy z żółtkami. Dodajemy po jednym, pilnując aby piana była sztywna.
         Sypkie składniki przesiewamy i dodajemy w kilku turach do masy jajecznej. Mieszamy drewnianą łyżką lub szpatułką, niezbyt energicznie i tylko do połączenia składników. Masa nie powinna stracić puszystości.
          Przelewamy do formy wyłożonej papierem (tylko dno, najlepiej żeby była to forma teflonowa). Pieczemy w 175 stopniach przez około pół h, pod koniec sprawdzamy patyczkiem.

W trakcie pieczenia możemy przygotować masy do przełożenia tortu. Najpierw ubijamy 400 ml zimnej śmietany kremówki.

Krem czekoladowo-malinowy:
- 60 g mlecznej czekolady bg
- 3 łyżki mleka
- 3 lub cztery łyżki stołowe musu malinowego (ja użyłam domowego)
- 250 g mascarpone 
- 5 łyżek śmietany kremówki, wcześniej ubitej. 
- opcjonalnie łyżka stołowa cukru pudru trzcinowego

Czekoladę rozpuszczamy z mlekiem w rondelku, zostawiamy na chwilkę, po czym miksujemy z serkiem mascarpone i musem malinowym. Na koniec dodajemy łyżkę stołową cukru trzcinowego, kremówkę i miksujemy krótko do połączenia składników. Krem odstawiamy do lodówki.

Krem orzechowo-maślany:
- 80 g prawdziwego masła, miękkiego
- 5 łyżek stołowych trzcinowego cukru pudru
- 4 pełne łyżki stołowe masła orzechowego (nie słodkiego, lekko solonego, ja użyłam masła orzechowego bio z kawałkami fistaszków) 
- 120 g serka mascarpone
- 6 łyżek stołowych ubitej kremówki

Masło ucieramy na gładko z cukrem pudrem. Dodajemy masło orzechowe i znów ucieramy. Następnie dodajemy mascarpone i powtarzamy czynność. Na koniec uzyskaną masę maślaną miksujemy krótko z kremówką do połączenia składników. Krem chowamy do lodówki.

           Upieczony biszkopt powinien być równy i nie popękać. Ma strukturę praktycznie identyczną jak tradycyjny, jest może odrobinę bardziej "sypki". Po nasączeniu, ciężko go odróżnić od biszkoptu na mące pszennej.



      Ciasto wyjmujemy z piekarnika i  studzimy na blacie. Po wystudzeniu delikatnie odkrawamy brzegi od formy i wyjmujemy ciasto. Przed przekrojeniem na blaty, biszkopt dodatkowo można chwilę schłodzić. Ciasto dzielimy na trzy równe blaty, przy czym najpierw ścinamy cieniutko górną części ciasta, przyda się na okruszki do obklejenia boków.
          Biszkopt delikatnie nasączamy wystudzoną kawą (łyżeczkę kawy rozpuszczalnej zalewamy 3/4 szklanki wrzątku). Przekładamy najpierw kremem czekoladowo-malinowym, następnie orzechowym. Brzegi smarujemy pozostałym kremem i oblepiamy okruszkami. Wierzch smarujemy polewą z gorzkiej czekolady (pół tabliczki rozpuszczamy w 7/8 łyżkach mleka, na małym ogniu, cały czas mieszając). Z pozostałego kremu czekoladowo-malinowego, możemy szprycą wycisnąć ozdobne elementy. Tort chłodzimy przynajmniej kilka godzin w lodówce.
Smakuje wybornie!





















niedziela, 16 listopada 2014

Jesienny chleb bezglutenowy ryżowo-owsiany z sezamem



































           Jeśli nie wyobrażacie sobie poranków bez pieczywa, a jesteście na diecie bezglutenowej - ten post jest dla was. Kolejny chlebek. Tym razem jasny, głównie z mąki ryżowej i owsianej. Z domieszką gryczanej i słonecznikowej. Delikatny w smaku i lekki. Najsmaczniejszy pierwszego dnia, później należy go przechowywać w lodówce. Myślę jednak, że zniknie od ręki:-)

Składniki:
- 250 g mąki ryżowej
- 60 g mąki słonecznikowej
- 100 g mąki owsianej
- 70 g skrobi ziemniaczanej
- 50 g mąki gryczanej
- 4 łyżki stołowe sezamu
- 12 g suszonych drożdży
- pół łyżeczki soli
- jedna łyżka stołowa babki jajowatej
- 400 ml maślanki
- łyżka stołowa miękkiego masła
- łyżka stołowa miodu
- 2 jajka (temp pokojowa)
- ulubione ziarna do posypania wierzchu chleba (dałam czarnuszkę i słonecznik)

         Mąki i skrobię przesiać. Dodać drożdże, sezam, sól i babkę jajowatą. W garnuszku podgrzać maślankę z miodem i masłem (tylko do rozpuszczenia się masła i miodu, nie gotować). Wystudzić i lekko ciepłe przelać do miski z sypkimi składnikami. Wymieszać do uzyskania gładkiej konsystencji. Nakryć miskę ściereczką i odstawić na 40 min w ciepłe miejsce na wyrastanie. 
            Po tym czasie przełożyć do wytłuszczonej i wysypanej mąką ryżową foremki keksówki (około 10 na 28 cm), uformować wierzch wilgotną dłonią i posypać ziarnami. Przykryć i odstawić ponownie w ciepłe miejsce na drugie wyrastanie. Tym razem wystarczy około 10, maksymalnie do 15 minut. Ciasto powinno wyraźnie się podnieść co najmniej do brzegów foremki. 
         Następnie foremkę wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni  (góra-dół, bez termoobiegu) i pieczemy około 40 min. Następnie zmniejszamy temp do 180 stopni i dopiekamy jeszcze około 20 minut (sam dół).


p.s.
Jeśli spód nadal nie będzie odpowiednio wypieczony, można chleb delikatnie wyjąć z formy, przewrócić, umieścić z powrotem w keksówce i dopiec około 10 minut. 

Chleb studzimy na kratce i nie kroimy ciepłego.








piątek, 31 października 2014

Jaglany chleb bezglutenowy na mleku z czarnuszką i czosnkiem niedźwiedzim



































            Bezglutenowe pieczenie wciągnęło mnie na dobre. Uczę się "obsługi" przeróżnych mąk, poznaję nowe smaki. Ponieważ pieczywo bezglutenowe jest dużo bardziej "wymagające" od tradycyjnego, sporo czasu spędziłam w kuchni, zanim uzyskałam zadowalające efekty. Po chlebie gryczanym, przyszła kolej na jaglany. Delikatniejszy w smaku, ale bardziej zwarty, treściwy. Miękki w środku i chrupiący na zewnątrz. Bardzo aromatyczny, bo z dodatkiem czarnuszki i czosnku niedźwiedziego. Naprawdę pyszny.

Składniki:
- 200 g mąki ryżowej 
- 150 g mąki jaglanej
- 50 g skrobi ziemniaczanej
- 60 g mąki owsianej
- 2 czubate łyżki stołowe mąki amarantusowej
- 2 płaskie łyżki stołowe mielonego lnu
- 400 - 450 ml ciepłego mleka
- 150 ml ciepłej, przegotowanej wody
- 13 g drożdży suszonych instant
- 2 do 4 kopiastych łyżek stołowych czarnuszki
- 3 kopiaste łyżki stołowe czosnku niedźwiedziego
- łyżeczka ksylitolu
- pół łyżeczki soli himalajskiej 
- do posypania wierzchu chleba (złociste siemię lniane, sezam lub słonecznik - garść)
- odrobina oliwy z oliwek



          
          Wszystkie mąki i skrobię przesiewamy. Dorzucamy mielone siemię, czosnek, czarnuszkę, sól, ksylitol oraz drożdże. Wodę i mleko przelewamy do sypkich składników. Proponuję nie wlewać całego mleka, może się okazać, że wystarczy 400 ml. Gdyby ciasto było za gęste, dolać resztę. Mieszamy dokładnie drewnianą łyżką do uzyskania jednolitej masy (o konsystencji gęstego błota, lub mocno gęstej owsianki).
           Miskę nakrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na około 35-40 minut. Powinno prawie podwoić objętość. Następnie bardzo delikatnie przekładamy ciasto do wytłuszczonej i wysypanej mąką ryżową foremki (keksówka 8-10 na 26-28 cm) Wyrównujemy wierzch zwilżoną dłonią, skrapiamy oliwą i posypujemy ziarnami. Nakrywamy ściereczką i znów odstawiamy w ciepłe miejsce na drugie wyrastanie (15 minut). Ciasto powinno się podnieść do brzegów foremki. 
       W piekarniku umieszczamy na dolnym poziomie naczynie żaroodporne wypełnione wrzątkiem. Piekarnik nagrzewamy do 185 stopni (tylko dolne grzanie!) i wstawiamy chlebek. Po 15 minutach zwiększamy temperaturę na 200 stopni, i pieczemy jeszcze około 45 minut (góra i dół!), ewentualnie odrobinę krócej. Gdyby skórka zbyt szybko się spiekała można nakryć chlebek folią aluminiową. Ale jeśli w naczyniu będzie odpowiednia ilość wody, wszystko powinno być w porządku.
         Chlebek wyjmujemy z piekarnika, zostawiamy parę minut w formie, po czym studzimy na kratce. Staramy się nie kroić gorącego;-) 




































wtorek, 28 października 2014

Racuszki bananowe na mące kokosowej i maślance

         Dzisiaj przepis na smaczne i szybkie śniadanie bezglutenowe. Dla tych którzy tęsknią za naleśnikami, placuszkami i tak dalej... mam wiadomość. Da się! I jest nawet smaczniej niż z mąki pszennej. 
          Moja propozycja to aromatyczne racuchy bananowe z dodatkiem mąki kokosowej. Bardzo smaczne. Idealne na słodko - świetnie smakują z cukrem pudrem, dżemem jak i solo:)





































Potrzebne składniki:
- 350 ml maślanki
- 1/2 szklanki wody gazowej
- 1 łyżka miodu spadziowego
- 2 jaja
- 1 płaska łyżeczka sody
- 2 łyżeczki ksylitolu
- 70 g mąki ryżowej
- 80g mąki kokosowej
- 2 czubate łyżki skrobi ziemniacznej
- 2 małe banany

        Maślankę, wodę, miód, ksylitol i banany umieszczamy w misce. Wbijamy jajka. Blendujemy (ja używam blendera) na gładko. Przesiewamy mąki, skrobię i dodajemy sodę. Miksujemy na wolnych obrotach do uzyskania jednolitej konsystencji. 
Rozgrzewamy na patelni olej kokosowy. Nakładamy małą chochelką kleksy ciasta wyrównując je łyżką. Ciasto jest gęste i szybko się ścina, należy więc się spieszyć. Na początek łatwiej usmażyć mniejsze racuszki, z czasem nabiera się wprawy i można robić coraz większe:) Smażymy na niezbyt mocnym ogniu. Placuszki powinny "dojść" również w środku. Zbyt wysoka temperatura sprawi, że spalilibyśmy tylko wierzch zamiast ładnie je podpiec.
Racuchy wykładamy na ręcznik papierowy, aby odsączyć je z tłuszczu. Nakładamy ulubione dodatki i wcinamy! :)



































czwartek, 23 października 2014

Chleb powszedni bezglutenowy z ziarnami


         

            Niedawno wpadła mi ręce książka "Kuchnia polska bez pszenicy". Zaintrygowana pochłonęłam ją błyskawicznie i postanowiłam, chociażby z ciekawości spróbować na sobie tego sposobu odżywiania. Największym problemem okazała się moja miłość do pieczywa. Co prawda wolę ciemny chleb od białego, ale dieta bezglutenowa wyklucza zboża poza czystym owsem. Tak więc chleb żytni też odpadał. Przegrzebałam internet w poszukiwaniu inspiracji, a sklepy w poszukiwaniu różnego rodzaju mąk. Okazały się wbrew pozorom dosyć łatwo dostępne. 
           Nie zastosowałam, żadnego gotowego przepisu, ale postanowiłam zmieszać mąki zgodnie z własnymi preferencjami (kukurydziana odpada, nie smakuje mi). Użyłam też maślanki, którą często dodaję do wypieków. Cukier zastąpiłam zdrowszym ksylitolem. Dorzuciłam też złociste siemię lniane (reguluję prace układu pokarmowego, działa osłonowo), oraz słonecznik, żeby chlebek przyjemnie chrupał i był bardziej sycący. Gotowy produkt przerósł moje oczekiwania. Cały proces poza wyrastaniem jest ekspresowy, nie brudzimy wielu misek, w zasadzie wszystko mieszamy i... jest! Pyszny, pachnący chlebek, o przyjemnym smaku. z chrupiącą skórką i miękkim wilgotnym środkiem. Poezja:) 
Niezwykle prosty w wykonaniu, musi się udać!



































Składniki:
- mieszanka mąk bezglutenowych, razem 500g (odradzam kupowanie gotowców są naładowane różnego rodzaju niepotrzebnymi i niezdrowymi dodatkami. Lepiej kupić kilka mąk i mieszać samodzielnie):
60 g mąki ziemniaczanej
140 gram mąki gryczanej
150 g mąki owsianej (koniecznie ze znakiem przekreślonego kłosa, inaczej może być zanieczyszczona glutenem)
150 g mąki ryżowej
- 400 ml maślanki
- 150 - 200 ml ciepłej wody
- 4 łyżki złocistego siemienia lnianego
- 4 łyżki stołowe łuskanego słonecznika
- płaska, mała łyżeczka soli
- łyżeczka, półtorej cukru
- 10g suchych drożdży (instant)




           































Mąki przesiać. Dosypać sól, cukier, drożdże, siemię i słonecznik. W osobnym naczyniu wymieszać wodę i maślankę. Powoli dolewać płynne składniki do suchych dokładnie mieszając (można na wolnych obrotach miksera). Masa powinna mieć konsystencję dosyć gęstej papki. Miskę nakrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na około pół godziny (spokojnie można ustawić piekarnik na około 45 stopni i miskę postawić na uchylonych drzwiczkach, ciasto zacznie ładnie pracować. Czas wyrastania można wtedy skrócić o kilka minut). 
                Po tym czasie ciasto przelewamy z miski do wysmarowanej tłuszczem (najlepiej olejem ryżowym) i obsypanej delikatnie ryżową mąką keksówki (wymiary około 10 na 28 cm)i wyrównujemy wierzch. Ciasto ponownie stawiamy już w formie, na kwadrans w ciepłym miejscu. Nie dłużej. Piekarnik ustawiamy na 200 stopni i pieczemy około 10 minut. Następnie zwiększamy temperaturę na 220 stopni i pieczemy jeszcze około 40 minut (pod koniec wierzch chlebka można posmarować oliwą z oliwek, pięknie się zarumieni i będzie chrupki). Piekarnika nie ustawiamy na termoobieg! Tylko góra-dół. Czas pieczenie może się nieznacznie różnić. Obserwujcie chlebek, skórka powinna być rumiana i lekko spieczona. Po wyjęciu chlebka z piekarnika, można postukać w dno formy. (powinniśmy usłyszeć głuchy odgłos, oznacza to, że chlebek jest upieczony dobrze w środku). Chleb wyjmujemy z formy i zostawiamy do ostygnięcia. Po przekrojeniu powinien mieć porowatą, ale dosyć zbitą konsystencję. W żadnym razie nie będzie się kruszył, a do tego jest lekko wilgotny, po prostu przepyszny! Dla osób na diecie bezglutenowej, których jakość gotowego pieczywa w sklepach nie zadowala ( nie ma się co dziwić, smakuje jak wata), jest to propozycja idealna! Chleb ma konsystencję, ciemnego tradycyjnego pieczywa. Moi domownicy zajadali się tym chlebem, nawet nie orientując się, że coś z nim jest "nie tak";-). Jest to najlepszy dowód na to, że przy odrobinie chęci, bezglutenowe śniadania, wcale nie muszą być gorsze niż te tradycyjne.Polecam i już biorę się za następny bochenek.







poniedziałek, 20 października 2014

Pappardelle z szynką parmeńską i suszonymi pomidorami w sosie śmietanowym

          Kocham włoską kuchnię. A największym uczuciem darzę makarony. Mnogość form i masa dodatków sprawiają, że to danie nigdy mi się nie znudzi. 
        Tym razem przygotowałam szybką i sycącą propozycję dla miłośników szynki parmeńskiej. Do tego suszone pomidory i śmietana. Przypraw nie używamy, wystarczy jedynie odrobina grubo mielonego pieprzu. Danie gotowe w 15 minut :)



































Składniki:
- makaron (pappardelle lub tagliatelle, najlepiej świeży, z krótką datą przydatności, w sklepach można je znaleźć w lodówkach)
- 200 ml śmietany kremówki
- 2 łyżki śmietany 18%
- 5,6 sztuk suszonych pomidorów (ze słoika w oleju)
- 100 g szynki parmeńskiej w plasterkach
- odrobina grubo mielonego pieprzu
- garść świeżych i drobno porwanych oregano i bazylii 
- spora garść rukoli


         Makaron gotujemy al dente i odcedzamy (nie płuczemy makaronu!). Kroimy szynkę i pomidory. Na patelnię wylewamy dwie łyżeczki oleju ze słoiczka z pomidorami. Gdy się rozgrzeje, wrzucamy pokrojoną w wąskie i krótkie paseczki szynkę, oraz posiekane w drobną kostkę pomidory. Podsmażamy około 2 minut, często wstrząsając patelnią. Dolewamy powoli obydwie śmietany i mieszamy. Podgrzewamy około 3 minut, aż sos zgęstnieje. Na koniec dosypujemy pieprz i zioła. Zdejmujemy z ognia.
       Makaron mieszamy z sosem i nakładamy na talerze, formując na szczycie kopczyk z rukoli. Podajemy od razu. Rukola nie powinna stracić świeżego wyglądu.
Smacznego!





niedziela, 17 sierpnia 2014

Bajeczna tarta z kremem kokosowym i jeżynami

          Kokos. Jeżyny. Kruche ciasto. Przepis na deser idealny ;-). Lekki, w sam raz na upały. Słodki krem, równoważą kwaskowate owoce. Spód tarty wykonujemy tak samo jak w przepisie na tartę kokosowo-truskawkową. 





































Składniki na spód:
-180 g mąki pszennej
- 80 g masła (zimnego z lodówki)
- 2 większe żółtka
- 3 łyżeczki cukru pudru
- szczypta soli

     Wsypujemy do miski mąkę. Siekamy do niej masło. Wgniatamy do mąki, rozcierając, żeby nie pozostawić dużych kawałków masła. dodajemy cukier puder, sól, żółtka i zagniatamy szybko. Zawijamy w folię i odstawiamy do lodówki na około godzinę. Po tym czasie wyjmujemy ciasto i wykładamy nim wytłuszczoną i obsypaną mąką formę do tarty (moja o średnicy 21 cm). Ciasto gęsto nakłuwamy widelcem.
         Pieczemy spód w 180 stopniach przez około 25 minut. powinien być rumiany. Studzimy. Teraz możemy zabrać się za robienie kremu. 

Potrzebne składniki:

- dwie puszki mleka kokosowego (mocno schłodzone)
-  500 g serka mascarpone
- 8-10 łyżeczek cukru pudru
- pół szklanki wiórków kokosowych
- jeżyny do dekoracji tarty (dwa kubki)

          Wyjmujemy puszkę, robimy dziurkę na górze, odwracamy i pozwalamy odpłynąć "wodzie". Zostanie nam gęsta "śmietanka", którą po otwarciu puszki przekładamy do wysokiego naczynia. To samo robimy z drugą puszką mleka. Śmietankę ubijamy 3,4 minuty na wysokich obrotach. Co jakiś czas dosypujemy po łyżeczce cukru pudru. Następnie dodajemy serek mascarpone, oraz wiórki i ubijamy do połączenia składników. Krem odstawiamy do lodówki.
           Wystudzoną tartę pokrywamy grubą warstwą kremu. Na wierzchu układamy jeżyny. Tartę można udekorować polewą z mlecznej czekolady.

(Pół tabliczki mlecznej czekolady rozpuszczamy w 5 łyżkach stołowych mleka. Podgrzewamy do całkowitego rozpuszczenia często mieszając. Polewa powinna być dosyć rzadka. Po lekkim przestudzeniu nabieramy ją plastikową strzykawką i dekorujemy ciasto.)













niedziela, 15 czerwca 2014

Sernik z malinami i kakaową nutą

         Pyszny i banalnie prosty w wykonaniu sernik. O lekko mazistej, dosyć gęstej, ale nie ciężkiej konsystencji. Słodki, ale przełamany cierpki smakiem malin. Na ciasteczkowym spodzie. Nie pęka, zawsze się udaje i smakuje obłędnie. 




































Aby go przygotować, potrzebujemy:

na masę serową:
- 270 g twarogu dwukrotnie zmielonego
- 150 g serka mascarpone
- 3 całe jajka (małe)
- łyżka kakao
- szklanka drobnego cukru
- 1/3 szklanki kaszy manny
- ziarenka wydrążone z laski wanilii
- 120 g miękkiego masła

- maliny (ok 2 szklanek, można użyć mrożonych)

na spód z herbatników:
- 80 g masła 
- 170 g drobno pokruszonych herbatników



































         Masło z cukrem ucieramy na puch. Dodajemy twaróg, mascarpone, ziarenka wanilii, kakao oraz jajka i miksujemy na gładko. Dodajemy kaszę mannę i jeszcze raz miksujemy do uzyskania jednolitej konsystencji.
         Ciastka ugniatamy na "mokry piasek" razem z rozpuszczonym w rondelku masłem. Wykładamy spód formy mocno dociskając. Wylewamy masę serową a na wierzch wysypujemy maliny (ja zużyłam około dwóch szklanek na formę 21x21 cm). Wstawiamy do piekarnika na 1.20-1.30 i pieczemy w temperaturze ok 150 stopni (bez termoobiegu, góra i dół). Studzimy w formie. Po lekkim schłodzeniu kroi się idealnie równo i bez kruszenia. 





































Smacznego!

poniedziałek, 26 maja 2014

Lekkie ciasto na mascarpone z wykwintnym rabarbarem i malinami
























           Pogoda dopisuje, a w powietrzu czuć już zapach zbliżającego lata. Leniwe, ciepłe popołudnia, aż proszą się o towarzystwo kawy i lekkiego owocowego ciasta. Postanowiłam więc sięgnąć po rabarbar, którego teraz pod dostatkiem. Poddusić go w różowym winie z muscovado, dzięki czemu zyskał wyjątkowy, wyrazisty posmak i połączyć z malinami. Kwaśne owoce idealnie zgrały się z lekkim i puszystym ciastem na dużej ilości mascarpone i masła. Palce lizać! 
             Podane proporcje składników wystarczą do wypełnienia formy 20 x 20 cm, ale ponieważ ciasto znika wyjątkowo szybko, od razu zróbcie podwójną porcję ;-).



Potrzebujemy:
- 3 łodygi (ok 200 g) rabarbaru
- ok 150 - 200 g malin (użyłam mrożonych)
- 4 czubate łyżki stołowe cukru muscovado
- 100 ml różowego półwytrawnego wina (najlepiej z wyczuwalnymi malinowymi akcentami)
- 3 jajka (w temperaturze pokojowej)
- 250 serka mascarpone
- 120 g miękkiego masła
- kopiasta szklanka trzcinowego cukru pudru
- odrobina cukru pudru do posypania ciasta
- 2 czubate łyżeczki proszku do pieczenia
- 200 g mąki pszennej
- Czubata łyżka brązowego cukru


      Rabarbar myjemy i osuszamy. Wrzucamy na rozgrzaną patelnię, zalewamy winem i zasypujemy muscovado. Dusimy przez około 3 minuty pod przykryciem. Po tym czasie zdejmujemy pokrywkę, delikatnie mieszamy i jeszcze około półtorej minuty zostawiamy rabarbar na małym ogniu. Odcedzamy i kładziemy na papierowym ręczniku do przeschnięcia i wystudzenia.
           Mąkę z proszkiem przesiewamy dwukrotnie i odstawiamy. W osobnej misce ucieramy na puch masło z cukrem. Dodajemy serek i ucieramy do uzyskania jednolitej konsystencji. Dodajemy po jednym jajku, nadal ucierając. Dosypujemy powoli przesiane składniki, ostrożnie mieszając tylko do połączenia. Ciastem wypełniamy natłuszczoną i obsypaną maką formę. Rabarbar i zamrożone maliny lekko obsypujemy przesianą mąką i układamy na cieście.Posypujemy łyżką brązowego cukru. 
        Wstawiamy do piekarnika i pieczemy ok 35- 40 minut. Pierwsze pół godziny w 170 stopniach a ostatnie 5-10 minut w 160. (należy pilnować czasu pieczenia, może się okazać nieznacznie dłuższy lub krótszy. Ciasto powinno być delikatnie zarumienione, pod koniec można zrobić test patyczkiem. Ja piekłam ciasto łącznie 35 minut, bez termoobiegu)
          Po upieczeniu ciasto studzimy na blacie, jak tylko przestanie być gorące, posypujemy cukrem pudrem i możemy kroić ;-) Nie rozpada się, nie kruszy, jest leciutkie i sprężyste. Smacznego!




czwartek, 15 maja 2014

Makaron z kremowym sosem na bazie sera typu feta, z oliwkami i kaparami

         


        

          Makaron bavette z pysznym, kremowym i aromatycznym sosem. Na bazie sera typu feta (z mleka krowiego, nie używałam sera tradycyjnego) z dodatkiem świeżej bazylii i mięty. Do tego intensywne w smaku kapary i zielone oliwki. Smaczne i wbrew pozorom sycące danie. 

Do przygotowania sosu potrzebujemy:
- 50 g sera typu feta
- czubata  łyżka gęstego greckiego jogurtu
- 4, 5 łyżek stołowych dobrej jakości oliwy z oliwek
- szczypta cytrynowego pieprzu
- 1/3 łyżeczki suszonego oregano
- garść listków bazylii świeżej
- 4 większe listki świeżej mięty
- ząbek czosnku 

oprócz tego:
- 100 g (waga suchego produktu) makaronu bavette (można użyć spaghetti)
- kilkanaście oliwek 
- dwie łyżki kaparów ze słoiczka
- dodatkowo mała ilość pieprzu cytrynowego i oregano

(podane ilości wystarczą na przygotowanie porcji dla jednej osoby)




       
          
































            Makaron gotujemy al dente i odcedzamy. Wszystkie składniki potrzebne do przygotowania sosu (oprócz oregano i pieprzu) umieszczamy w miseczce i blendujemy na gładko. Na koniec dodajemy pieprz i oregano. 
          Oliwki kroimy na plasterki. Do makaronu dodajemy gotowy sos, większą część oliwek i kaparów i mieszamy. Nakładamy na talerz i dekorujemy pozostałą częścią oliwek i kaparów. Kładziemy kilka listków bazylii i posypujemy niedużą ilością oregano i pieprzu cytrynowego.








































wtorek, 13 maja 2014

Muffiny orzechowo-czekoladowe

             Aktualnie moje ulubione i chyba jedne z najlepszych jakie upiekłam. Jeśli jesteś na diecie... pod żadnym pozorem nie czytaj! :-) Jeśli natomiast uwielbiasz czekoladę, orzechy i masło orzechowe, czym prędzej bierz się za przygotowanie tych pysznych muffinów.



          

































Potrzebne składniki:
- 160 g mąki 
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 czubate łyżki stołowe miękkiego masła orzechowego (ja użyłam BIO z kawałkami orzechów)
- 4 łyżki stołowe mielonych orzechów (użyłam mocno zmielonych, na grubszy "proszek")
- 250 g gęstego jogurtu greckiego
- 1/3 szklanki oleju ryżowego
- 3 nieduże jajka (temp pokojowa)
- pół szklanki mleka
- 50 g cukru z prawdziwą wanilią
- 2 tabliczki czekolady, jedna gorzka, jedna mleczna
- szczypta imbiru




          
           Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia i cukrem waniliowym. Odstawić. Jajka ze szczyptą imbiru ubijać przez 8-10 minut na sztywną piankę. Czekoladę mleczną rozpuścić w garnuszku z masłem orzechowym i 3,4 łyżkami mleka. Lekko przestudzić. Olej zmiksować na gładko z jogurtem. Dodać mieszankę orzechowo-czekoladową. Wymieszać na gładko. Dodać masę jajeczną, wymieszać delikatnie drewnianą łyżką. Dodać mielone orzechy i sypkie, przesiane składniki w 3,4 turach, mieszając delikatnie (!). 
           Wypełnić ciastem papilotki powkładane do formy. Ciasta nałożyć dosyć dużo, muffiny powinny być wysokie. Piec około 20-25 min w 175 stopniach (ja piekłam dokładnie 23 minuty, bez termoobiegu). Wyjąć i delikatnie przestudzić na kratce. 
           Gorzką czekoladę rozprowadzić na wolnym ogniu z 5-6 łyżkami mleka. W ciepłej polewie zanurzać wierzch lekko przestudzonych muffinów, tak by równomiernie pokryły się polewą. Można udekorować wiórkami czekolady, czekoladowymi gwiazdkami, albo grubo mielonymi orzechami. 








czwartek, 8 maja 2014

Makaron z grilowaną cukinią, suszonymi pomidorami i pesto z rukoli i bazylii

         Kocham makarony. Można je zestawić z tyloma różnymi produktami, mieszać smaki i nigdy się nie znudzą. W związku z tym, bohaterem dzisiejszego dania będzie oczywiście makaron, ale... pełnoziarnisty. Podany z cukinią, pomidorami suszonymi na słońcu i aromatycznym pesto z rukoli i bazylii (przepis na pesto pojawi się na blogu jak najszybciej będzie to możliwe, jeśli macie dobre pesto w słoiczku, można użyć "gotowca").




































Potrzebujemy (składniki na jedną porcję):

- makaron pełnoziarnisty (mój makaron był zwinięty w tzw gniazdka, ugotowałam dwa)
- nieduża cukinia
- łyżka pesto z rukoli i bazylii
- kilka plastrów suszonych pomidorów
- sól 
- pieprz cytrynowy
- suszona bazylia
- odrobina soku z cytryny
- oliwa z oliwek

         Makaron gotujemy al dente w lekko osolonej wodzie. Cukinię myjemy i kroimy wzdłuż na cienkie plastry. Smarujemy małą ilością oliwy z oliwek. Skrapiamy odrobiną soku z cytryny, solimy, posypujemy cytrynowym pieprzem i odrobiną suszonej bazylii. Grilujemy na patelni grillowej krótko, minutę, dwie na każdą stronę. Cukinia powinna być miękka i podpieczona.
           Pomidory kroimy w drobną kosteczkę i na chwilę wrzucamy na spryskaną oliwą patelnię, aż zrobią się chrupkie. Makaron odcedzamy, mieszamy z pesto i zwijamy w gniazdko z plastrami cukini. Posypujemy "skwarkami" z pomidorów. Można udekorować świeżymi listkami bazylii.


wtorek, 29 kwietnia 2014

Tarta z creme brulee i jagodami

      I jeszcze jedna tarta;-) Tym razem jako kremu użyjemy creme brulee, a owocowym akcentem będą jagody. Ja użyłam mrożonych.



Spód wykonujemy  jak w poprzedniej tarcie:

Składniki:
-180 g mąki pszennej
- 80 g masła (zimnego z lodówki)
- 2 większe żółtka
- 3 łyżeczki cukru pudru
- szczypta soli


     Wsypujemy do miski mąkę. Siekamy do niej masło. Wgniatamy do mąki, rozcierając, żeby nie pozostawić dużych kawałków masła. dodajemy cukier puder, sól, żółtka i zagniatamy szybko. Zawijamy w folię i odstawiamy do lodówki na około godzinę. Po tym czasie wyjmujemy ciasto i wykładamy nim wytłuszczoną i obsypaną mąką formę do tarty (moja o średnicy 21 cm). Spód pieczemy około 25 minut w 180 stopniach. 
Przygotowujemy creme brulee:
- 450 ml śmietanki kremówki 36%
- 5 zółtek
- ziarenka z jednej laski wanilli
- 5 płaskich łyżek drobnego cukru do wypieków
(szklanka mrożonych jagód)

       Śmietankę należy podgrzać z cukrem i ziarnkami wanilii. Jak tylko zacznie się gotować zdejmujemy z ognia. Żółtka ubijamy krótko, nie powinny być puszyste. Do jajek dolewamy cienką strużką śmietankę. Miksujemy na wolnych obrotach do połączenia składników, nie dłużej.
        Wyjmujemy z piekarnika spód i  zalewamy, przez sitko (!), gotowym creme brulee, a temperaturę w piekarniku zmniejszamy do 100 stopni. Wstawiamy na dolny poziom piekarnika spore naczynie żaroodporne wypełnione wrzątkiem. Gdy temperatura spadnie wstawiamy do piekarnika tartę. Pieczemy przez około 40 minut. Po tym czasie uchylamy piekarnik a na wierzch ściętego kremu wysypujemy mrożone jagody. Pieczemy jeszcze około 20-25 minut w 110 stopniach. 
Gotową tartę studzimy, a następnie chłodzimy kilka godzin w lodówce.